Ola Mirecka. Zabawa z formą.

Z Olą Mirecką, projektantką z radością eksplorującą świat, rozmawiam o odkrywaniu pasji, inspiracjach, nauce, początkach kariery, pracy w LEGO i własnym studio projektowym.
Szukanie swojej drogi
W rodzinnym domu Oli zawsze pracowało się twórczo. Jako dziecko pragnęła być wynalazcą – lepiła figurki z modeliny, przerabiała domowe sprzęty, malowała meble i zmieniała ich funkcje. Zainspirowana książką „Jak to działa?” rozkręcała domowe sprzęty i sprawdzała co jest w środku. W liceum wybrała jednak profil biologiczno-chemiczny, z myślą by w przyszłości pomagać ludziom i zostać lekarzem. Nie do końca przekonana jednak o słuszności tej decyzji postanowiła dać sobie czas na przemyślenie swojej kariery. Po maturze, której bardzo nie chciała zdać (co mimo usilnych starań się nie udało) i ku przerażeniu rodziców, którzy swoją córkę wyobrazili sobie w roli dożywotniej sprzątaczki (czego nie potępiali ale starali się dopingować w kontynuowaniu edukacji) – poświęciła czas na odkrywanie prawdziwego powołania.

Zostanę artystką!
Powróciły dziecięce marzenia o pracy twórczej. I pomysł, by wybrać wzornictwo na warszawskiej ASP. W ramach przygotowań rozpoczęła naukę w studium policealnym, w celu nauki programów graficznych, ale po dwóch miesiącach, kiedy opanowała już podstawy, dostała zlecenie graficzne w dziale edukacji Muzeum Pałacu w Wilanowie, gdzie później projektowała materiały graficzne przez kolejne parę lat. Rzuciła wtedy studium i jak zwykle mając dużo szczęścia, znalazła lepszą formę przygotowania na studia – staż w agencji reklamowej, gdzie pracowała jako asystentka w makieciarni. Przygotowywała się do egzaminu wstępnego: uczyła pracy z papierem, konstrukcją. Ten rok przerwy od formalnej edukacji okazał się bardzo ważny. Dał możliwość wykazania się własną inicjatywą, stworzył podwaliny do przyszłej pracy projektowej, pozwolił rozwinąć się kreatywnie i zainicjował zlecenia graficzne, które Ola kontynuowała podczas studiów zarabiając na siebie. Cały ten wysiłek zwieńczony był dostaniem się na studia na wydziale Wzornictwa na ASP.
Trenuję kreatywność
Studia na ASP w Warszawie okazały się bardzo wszechstronne. Obejmowały zadania projektowe, inżynieryjne modelowanie 3d, projektowanie grafik, zajęcia z malarstwa i rzeźby. Przekrój przez tak wiele dziedzin miał za zadanie przede wszystkim dać solidny warsztat i uwrażliwić studentów na piękno i sztukę. Zajęcia zyskały jeszcze ciekawszą formę dzięki Tomkowi Rygalikowi, który wraz ze swoim pojawieniem się na uczelni wprowadził nową energię. Organizowane wystawy, wizyty w zakładach produkcyjnych, czy na targach meblowych pozwoliły przyszłym adeptom wzornictwa na praktyczne poznanie zawodu. I to w czasach gdy zawód projektanta w Polsce praktycznie nie istniał.
Tomek zainspirował Olę by kontynuowała studia na Royal Collage of Art w Londynie. Studia w Anglii były zupełnie nowym doświadczeniem. Należało zapomnieć o tym czego nauczyło się do tej pory i samodzielnie dotrzeć do sedna swoich twórczych motywacji. Studenci mieli możliwość swobodnego wyboru zadań projektowych, a ocena ich prac opierała się głównie na korektach. Dla Oli punktem wyjścia do większości projektów był rysunek i ilustracja. Poszukiwała nowych metod pracy w szkicowaniu przestrzennym i własnego języka wyrazu. To na bazie szkiców tworzyła później swoje prace.
Byliśmy tak wciągnięci w pracę nad projektami, że przez dwa lata praktycznie nie opuszczaliśmy budynku szkoły – niestety po 12 w nocy wypraszali nas ochroniarze. W trakcie tzw. „Work in progress show”- pokazywało się swój proces myślenia, i to nad czym się aktualnie pracuje, ważny był sam sposób dochodzenia do efektu, a nie skończony model. Takie podejście wyrabia elastyczność i kreatywność, która z biegiem czasu wchodzi w krew i jest czymś bardzo naturalnym. To taka kreatywna gimnastyka – trochę jak sport – pozwala kształtować mięśnie projektowe – mówi Ola.
Dziewczyna od lemoniady
Projektem dyplomowym Oli była instalacja „Kawiarnia do lemoniady – LAVA”, zaprezentowana na wystawie prac dyplomowych w galerii Szkoły. Oli zależało na stworzeniu artystycznego performance`u, który zaangażuje widza. Z jednej strony projekt był przeniesieniem ilustracji i rysunku do świata rzeczywistego z drugiej zaś łączył smaki, zapachy i kolory pozwalając doświadczać instalacji na wielu poziomach i zmysłach. Choćby poprzez balon Popper, którego przekłucie uwalniało cytrynowy sok, a wraz z nim woń egzotycznego aromatu.
Po obronie wystawa podróżowała po całej Europie. W tym czasie Oli przyklejono łatkę „dziewczyny od lemoniady” – zawsze obecna na wystawie serwowała ją odwiedzającym. Okrzyknięta tak jeszcze zanim została dziewczyną od hotdogów. ?
Z kolei pisemna praca dyplomowa Oli „The emotive power of objects” to rozważania na temat wpływu przedmiotów na nasze emocje. Zaproszone do projektu osoby opowiadały o zapamiętanych obiektach z dzieciństwa. Ola je szkicowała i analizowała w jaki sposób stymulowały marzenia i jak wpłynęły na dorosłe życie. Konkluzją pracy była teza, że otaczające nas obiekty nie pozostają bez wpływu na naszą rzeczywistość i przyszłe życie.
Ciekawi mnie mentalność małego dziecka, które bierze do ręki rzecz nie wiedząc do czego służy. A więc testuje obiekt – rzuca nim, uderza, sprawdza jego wagę. Intuicyjnie i empirycznie poznaje przedmiot, jeszcze zanim dowie się, jaką faktycznie pełni funkcję i do czego został zaprojektowany. My – dorośli, mamy to już zakodowane. Nie potrafimy dobrze znanym przedmiotom nadać zupełnie innego wymiaru. Dzieci często szybko niszczą to, co zbudowały. Nie mają problemu, żeby dopiero co stworzoną budowlę z klocków natychmiast rozebrać czy zniszczyć starannie ulepiony zamek z piasku. Dla dziecka najważniejszy jest proces i poznanie. Dorośli wolą zrobić zdjęcie i obiekt „zasejwować”. My – projektanci – powinniśmy nie bać się niszczenia rzeczy. To właśnie proces jest wartością samą w sobie, musimy sobie uświadomić, że można zrobić coś jeszcze raz i jeszcze lepiej
Po studiach Ola pracowała na uczelni w ramach absolwenckiego programu Student Union. Uczestnicząc w nim przygotowała wraz z zespołem dedykowaną seminarzystom wystawę. Ideą projektu było stworzenie miejsca, w którym studenci będą mogli zrelaksować się przed sesją egzaminacyjną. Tak powstało ‘A Day at the SPA’ – wystawa, na której znalazł się gabinet do pielęgnacji rąk, gdzie malowano paznokcie we wzory iyng- jang, akwarium, pokój do relaksu, w którym w ramach redukcji stresu pstrykało się bąbelki z folii, dark room do medytacji, warsztaty masażu i ruchu ciała, w saunie zaś prowadzone były wykłady. Po skończonym rytuale studenci prosto z sauny zjeżdżali do basenu z kulkami. Wystawa miała zapewnić studentom zabawę i relaks w trudnym czasie sesji, a jednocześnie dać artystyczny wyraz autorów instalacji.
To wreszcie od lemoniady czy od hotdogów?
Po opuszczeniu uczelni Ola wdrożyła Spa dla duszy w swoim życiu zawodowym – zatrudniła się jako asystentka u pewnego londyńskiego artysty – Henry`ego Hudsona, który plasteliną wyklejał obrazy tworząc reliefy. Praca była iście medytacyjna, wymagała skupienia i mrówczej precyzji. Z jednej strony był to czas odpoczynku od ciężkich studiów, z drugiej moment by zdecydować o dalszej karierze.
Wtedy też trafiła na ogłoszenie o pracy w LEGO. Po kilku miesiącach przyszła odpowiedź z zaproszeniem do Danii na warsztat rekrutacyjny. Wcześniej Ola otrzymała pocztą komplet klocków do zbudowania własnego zestawu. Pełna obaw do postawionego zadania – bo klockami nie bawiła się od dzieciństwa – wzorowo stawiła czoło zadaniu.
Do warsztatu podeszła z pełną swobodą i luzem – zadanie potraktowała jak przygodę. Nie była tak zapalonym i zaawansowanym budowniczym LEGO jak pozostali konkurenci. Postawiła na inne umiejętności. Odgrywała zabawne scenki figurkami wymyślając zwariowane historie i nadrabiała zdolnością do wchodzenia w świat dziecięcej zabawy. Z 20 -tu osób biorących udział w warsztacie trzy z nich zostały wybrane do zespołu LEGO, w tym Ola. Jej stanowisko w firmie określane było tytułem „Ekspertka od zabawy”. Pierwszego dnia została poproszona o zbudowanie kilku zestawów. Śmieje się, że w listach do swojej rodziny pisała, jaką ma ciężką pracę.
Przez 3 lata Ola zaprojektowała 15 zestawów LEGO Friends. Praca polegała na kreowaniu pomysłów, budowaniu zestawów oraz testowaniu – najpierw przez pozostały zespół projektantów, a potem przez zapraszane do siedziby firmy dzieci. Opinia najmłodszych była zawsze najważniejsza – przede wszystkim to dzieci oceniały, czy to co zostało zaprojektowane rzeczywiście odzwierciedla intencje konstruktorów. Potem zasypywane były mnóstwem pytań. To idealny przykład modelu pracy z końcowym użytkownikiem. User Experience w LEGO jest na najwyższym poziomie!
Pierwszym zaprojektowanym przez Olę zestawem był Skatepark, w którym największym wyzwaniem było zaprojektowanie działającego automatu do napojów tak aby był prosty do zbudowania nawet dla 5 latków. Jednym z kolejnych zadań Oli było wymyślenie pojazdu z jedzeniem do wesołego miasteczka. Zdecydowała, że będzie to wielki hotdog na kółkach. Pomysł spodobał się zespołowi i ostatecznie wymyślony przez Olę model niewiele zmienił się wobec ostatecznego projektu, który trafił do pudełka. Tak powstał Food truck z hot dogami – Amusement Park Hot Dog Van LEGO 41129 – ulubiony projekt Oli dla LEGO – przekorny i humorystyczny. Nie jedyny zresztą zabawny pojazd stworzony przez Olę – była i limuzyna Pies z zestawu Puppy Parade LEGO 41301.

Ola zaprojektowała również szpital, a w nim malutkiego dzidziusia, który został nazwany jej imieniem – „Baby Ola” ?. To ogromny zaszczyt – marzeniem każdego projektanta w LEGO jest nazwanie figurki w zestawie jego własnym imieniem. Heartlake Hospital był największym z zestawów zaprojektowanych przez Olę.
Bardzo lubianym przez Olę zestawem jest Friendship House. To stara remiza strażacka zamieniona w kryjówkę dla grupy przyjaciół. Inspiracją do projektu była Willa Śmiesznotka jaką miała Pippi Pończoszanka. Znajdziemy tu klatkę z kołowrotkiem, mnóstwo narzędzi, a pod zlewem w kuchni kroplę wody sugerującą przeciekającą rurę. I nie zabrakło również parówki – a jakże! – od czasu Hot Dog Vana Ola zawsze starała się ją wcisnąć do zestawu.
Po raz kolejny przekonałam się że największą inspiracją do tworzenia jest zabawa i wchodzenie w mentalność dziecka. Jeśli zabawę zaaplikuje się dorosłym – powstają naprawdę niewiarygodne projekty. Nigdy nie powinniśmy zatracać tej umiejętności – zawsze powinniśmy mieć świeżość w postrzeganiu świata i jak najwięcej eksperymentować.”
Przygoda Oli z LEGO wciąż trwa. Nie pracuje już w firmie na pełen etat, ale sporadycznie dostaje zlecenia. Dzięki temu ma czas na inne, własne projekty.
LEGO Masters – przygoda z telewizją
Kolejny raz receptą na nowe zdarzenia w życiu okazał się luz i pewna doza humoru, które zaowocowały wygraną w castingu na jurora programu LEGO Masters. Do castingu została zaproszona zarekomendowana przez firmę LEGO – jako jedyna kobieta – Polka, która projektowała zestawy w tej międzynarodowej firmie.
„To było dla mnie nowe wyzwanie, z telewizją nie miałam wiele wspólnego, nie rozumiałam nawet niektórych żartów Marcina Prokopa, bo od 10 lat nie mieszkałam w Polsce i nie znałam lokalnych kontekstów. ? Nie byłam też osobą rozpoznawalną w świecie dorosłych fanów LEGO, jak na przykład mój partner w programie – znany youtuber Brodaty Geek. No i nie wyglądałam zbyt groźnie, jak na jurora. Musiałam się trochę postarać, żeby wszyscy uczestnicy się mnie bali. 🙂 Chciałam, aby moje komentarze były wymagające ale i konstruktywne i inspirujące uczestników do dalszej pracy i podejmowania wyzwań. Udział w programie był wspaniałą przygodą.

Aktualne projekty Oli
Styl pracy Oli polega na działaniu na wielu płaszczyznach jednocześnie – przemieszczanie się pomiędzy projektami jest formą odpoczynku od jednego projektu na rzecz pracy nad kolejnym.
Dziś pracuje nad kilkoma z nich jednocześnie:
nad projektem Nowoczesnych Waz Greckich ilustrowanych scenami z codziennego życia zwykłych ludzi XXI wieku. Zainspirowana ceramiką starożytnej Grecji, która wywarła ogromny wpływ na współczesne rozumienie greckiego społeczeństwa, swoją interpretacją waz Ola ma nadzieję pozostawić podobny ślad w historii. Zaprojektowane naczynia są niejako kapsułami czasu – mają być ilustrowanym przewodnikiem, który pomoże zrozumieć zwyczajne życie współczesnych Europejczyków przyszłym pokoleniom. Projekt obrazuje relację człowieka do przeszłości i teraźniejszości. Jest nieco żartobliwym spojrzeniem na ikoniczne medium jakim jest starożytna grecka waza. Zwieńczeniem pracy nad projektem będzie wystawa – w całości zaaranżowana przez Olę. Zostanie zaprezentowana w Muzeum Antyku w kwietniu 2021 roku w Aarhus w Danii w towarzystwie prawdziwych starożytnych waz greckich.
Prowadzi również warsztaty i szkoli z nowych technologii w jednym z FabLab w Danii. Lubi uczyć. Bardzo ceni sobie zajęcia ze studentami – pozwalają zachować świeżość umysłu, a dyskusje z młodymi inspirują i pobudzają do kreatywnego myślenia.

Projektuje drugą już edycję statuetki dla festiwalu Millenium Docs Against Gravity.

Na co dzień Interesuje ją proces, eksperymenty materiałowe, zabawa formą. Ceni projekty, które nie są dyktowane siłą marketingu. Chętnie tworzy instalacje, wystawy, rzeźby użytkowe. Na tych polach szuka kolejnych inspiracji i zleceń. Zawsze wykorzystując nieograniczone zdolności wyobraźni; czerpiąc z dziecięcych doświadczeń i wspomnień.
Jeśli chcecie poznać inne projekty Oli zajrzyjcie tu:
Ciekawostka
Figurka Baby Ola z zestawu Heartlake Hospital nie tylko nosi imię projektantki, ale też obchodzi urodziny tego samego dnia. W zestawie jest również album fotograficzny i odcisk jej stopy.
1 2 3 4 5 6
Autor: Olga Łosiak,
redaktor naczelna
